czwartek, 28 marca 2024

Wiadomości

  • 1 komentarzy
  • 13190 wyświetleń

LIST OTWARTY

Piszę ten list świeżo po przeczytaniu artykułu zatytułowanego ” W kolejce po własne mieszkanie „ podpisanego przez redaktora Janka Kalbarczyka w dodatku Dzień dobry Grajewo do środowego wydania Gazety Współczesnej. Jestem oburzony charakterem tego artykułu oraz bezczelnością i przekłamaniami zawartymi w jego treści odnoszącymi się również do mojej osoby.

Jestem notariuszem w Grajewie od 1994 roku .Prowadzona przeze mnie Kancelaria mieści się przy tej samej ulicy Piłsudskiego , około 80-100 metrów od Kancelarii notariusza Jerzego Kruszyńskiego. Obaj wcześniej byliśmy sędziami , w tym samym roku zaczęliśmy też wykonywać zawód notariusza .

Artykuł ten świadomie wprowadza w błąd wszystkich czytelników , mieszkańców miasta Grajewa, bowiem każdy z jego tekstu wysnuwa jednoznaczny wniosek , że wszyscy członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko – Wlasnościowej w Grajewie wykupujący swoje mieszkania na własność , w sumie jak słyszałem około 600 osób , a więc spora część mieszkańców Grajewa - dobrowolnie, z własnej nieprzymuszonej woli idzie do kancelarii notariusza Jerzego Kruszyńskiego i czeka pokornie w kolejce wyznaczonej codziennie po kilkanaście osób na cały wrzesień i październik , bo po prostu ma takie życzenie . W artykule pan redaktor nawet nie pofatygował się zapytać , czy w Grajewie jest tylko jeden notariusz, czy wszyscy chętni do wykupienia mieszkań na własność byli w ogóle pytani u którego notariusza chcą sporządzić akt notarialny oraz nie wydało się jemu dziwne, że 100 procent wszystkich zainteresowanych chce iść do tego samego notariusza. Takiej zgodności opinii nie spotyka się często nawet w czteroosobowej rodzinie, nie mówiąc o tak dużej liczbie osób . Mógłbym zrozumieć, gdyby wszyscy zainteresowani sporządzeniem aktu notarialnego u notariusza Kruszyńskiego wybrali jego kancelarię ze względu na niższe opłaty . Tak jednak nie jest - w lipcu i sierpniu br. przychodzili do mnie niektórzy mieszkańcy bloków spółdzielczych i pytali między innymi o koszty przekształceń na odrębną własność .Wszystkich informowałem, że nie widząc dokumentów nie mogę podać łącznych kosztów z dokładnością do złotówki, ale orientacyjnie będzie to w sumie koszt około 700 złotych. Wiadomo, że słowo ważniejsze jest od pieniędzy - więc zarówno tym osobom , które pytały mnie, jak i innym, które ewentualnie by do mnie przyszły, z uwagi na analogiczność sytuacji - nie podam przecież innej kwoty łącznej. W artykule pana Kalbarczyka jest napisane, że wielu interesantów przychodzących do Kancelarii notariusza Kruszyńskiego jest zaskoczonych wysokością łącznej kwoty do zapłaty, a więc w oczywisty sposób nie znali jej , a tym samym nie kierowali się względami ekonomicznymi przy wyborze notariusza .

Artykuł utrzymany jest , moim zdaniem, w jednoznacznym tonie reklamowym z pięknym zdjęciem zapracowanych pań w Kancelarii notariusza Kruszyńskiego zajętych załatwianiem spraw, przy czym mimo, że zgodnie z ustawą – Prawo o notariacie każdy notariusz ma obowiązek zachowania w tajemnicy czy, kto i co konkretnie robi w jego Kancelarii – na zdjęciu widać również zadowolonego interesanta. Na pewno więc wyraził zgodę na zdjęcie. O reklamie świadczy już zupełnie jednoznacznie zakończenie artykułu - ostatni akord i podsumowanie cyt.: „Wszystkie opłaty to koszt 828 zł – informuje Małgorzata Milewska z notariatu. – Ale to tylko w naszej kancelarii.” Czyli każdy czytający ten tekst rozumie jednoznacznie - nie ma czego szukać, bo gdzie indziej może być tylko drożej . Jednocześnie pośrednio wszyscy mieszkańcy Grajewa i okolic, którzy teraz czy w przyszłości będą dokonywać jakiejkolwiek czynności w formie notarialnej - na podstawie tak sfabrykowanego tekstu otrzymują informację, że w Grajewie jest tylko jeden porządny notariusz, który cieszy się powszechnym stuprocentowym zaufaniem wszystkich mieszkańców, natomiast inni , jeśli już gdzieś tam są – nie mają zaufania i w dodatku są drożsi.

Jak każdy człowiek mam prawo bronić swojego istnienia i statusu zawodowego.

Artykuł redaktora Kalbarczyka zdenerwował mnie tym bardziej, że równocześnie zgłaszają się do mnie i dzwonią ludzie , którzy pytają - dlaczego w Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej w Grajewie obowiązkowo kierują ich do Kancelarii notariusza Kruszyńskiego, a gdy mówią, że chcą podpisać akt notarialny w mojej Kancelarii – słyszą, że to podroży koszty , bo trzeba będzie przygotowywać inne dodatkowe dokumenty dla drugiego notariusza ( jakie ?), a w razie trwania przy swoim zdaniu - członkowie zarządu Spółdzielni , inaczej niż w przypadku notariusza Kruszyńskiego, każą im zebrać grupę 10-15 osób i bez żenady mówią wprost, że jak skończą podpisywać akty u notariusza Kruszyńskiego to w grudniu zarząd może znajdzie jakiś wolny dzień dla nich aby spotkać się w mojej kancelarii . Przecież to jest jawna dyskryminacja . Kiedy jedna z pań powiedziała pani – członkowi zarządu , że czekała tyle lat na możliwość wykupienia mieszkania, to poczeka jeszcze trochę , ale chce sporządzić akt w mojej Kancelarii - po godzinie dostała telefon z pretensjami od pań zatrudnionych u notariusza Kruszyńskiego . Czyżby wiewiórki ?

Zawsze myślałem, że zarząd Spółdzielni wybrany przez 3000 spółdzielców jest dla nich, a nie oni dla zarządu. Myślałem też , że obowiązuje zasada, kto ponosi koszty - ten ma prawo wyboru , gdzie te pieniądze wyda? Okazuje się, że poszczególne osoby mogą tylko prosić . Zastanawiam się co jest powodem niechęci prezesa i członków zarządu Spółdzielni do mnie, bo chociaż rozumiem, że mogą bardziej lubić i szanować pana notariusza Kruszyńskiego – to takie traktowanie ludzi , którzy mają życzenie dokonać czynności w mojej Kancelarii wywiera wrażenie, że jestem u nich bez mała na cenzurowanym ( a nie wiem dlaczego?) i za wszelką cenę starają się zniechęcić do mnie wszystkich bez wyjątku zainteresowanych . O co w tym wszystkim chodzi? Dotychczas mijaliśmy się z uśmiechem na ulicy i nie dałem chyba żadnego powodu do takiej jawnej niechęci. Czyżbym o czymś nie wiedział?

Tak na marginesie – rozumiem rozgoryczenie władz Spółdzielni w Grajewie z powodu nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych , bowiem do tej pory każda spółdzielnia w kraju była niepodzielnym właścicielem ewentualnie wieczystym użytkownikiem gruntów oraz właścicielem wszystkich budynków i wszystkich lokali , należących do jej zasobów, a zarząd spółdzielni , szczególnie dużej - o wielkiej liczbie członków występował wobec nich z pozycji władczej prawdziwego właściciela. Spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu mieszkalnego mimo, że jest prawem zbywalnym ( można je sprzedać, zamienić, darować itp.) nie jest jednak prawdziwym prawem własności , a tylko tzw. zbywalnym prawem rzeczowym ograniczonym a więc prawem na rzeczy cudzej , nie własnej.

Inaczej jest gdy mamy prawdziwą odrębną własność lokalu z udziałem w gruncie i częściach wspólnych. Wtedy to my, właściciele poszczególnych lokali w obrębie jednej samodzielnej nieruchomości tworzymy wspólnotę mieszkaniową , to my decydujemy na co przeznaczyć wspólne fundusze, a przede wszystkim kto będzie zarządcą i kto będzie robił to najlepiej oraz czy pozostawić te czynności Spółdzielni tej lub innej. Po wykupieniu mieszkań na własność Spółdzielnia z pozycji właściciela zmienia status na administratora troszczącego się o naszą własność ale już tylko i wyłącznie z naszej woli jako właścicieli mieszkań i współwłaścicieli części wspólnych. Radykalnie zmieniają się role i pozycja stron – następuje zamiana się miejscami – lokatorzy i władze spółdzielni. Taka zmiana statusu na pewno nie jest dla zarządu powodem do radości . Ale dlaczego to rozgoryczenie kierowane jest do mnie?

Przykro jest mi dowiadywać się , że dla reklamy pana notariusza Jerzego Kruszyńskiego urabia mi się opinię , która w powszechnej świadomości będzie jednoznacznie negatywnie świadczyć o mnie i mojej pracy . Dlatego, nie widząc innego sposobu sprostowania rozpowszechnianych o mnie nieprawdziwych informacji napisałem ten list otwarty.


Z szacunkiem
notariusz Renald Arasimowicz

Komentarze (1)

Dla mnie takze dziwne bylo kierowanie przez Spoldzielnie wszytkich zainteresowanych w kwestii wykupu mieszkan do p. Kruszynskiego. A tlumaczenie, iz tak bedzie "sprawniej, szybciej i w ogole" rozkladalo mnie na lopatki. Ze smiechu. Przeciez stawki u obu panow sa identyczne, a kazdy naprawde zainteresowany sprawa natychmiast zdobywa na ten temat informacje, np. telefonicznie; ponadto usluga i tu, i tu jest rownie dobra, a gdy praca zostanie podzielona na dwie osoby, to bedzie szybciej posuwala sie do przodu. Tak podpowiada logika.
Natomiast tlumaczenie, iz w celu zalatwienia sprawy u p. Arasimowicza czas realizacji bedzie dluzszy, a do tego wymagane beda "dodatkowe dokumenty", ktore sila rzeczy gmatwaja caly proces, jest zastanawiajace - czyzy Spoldzielnia miala podpisana jakas umowe na wylacznosc z p. Kruszynskim i dlatego u tego notariusza jest sprawniej oraz nie wymagane sa te "dodatkowe dokumenty"? Niemozliwe, ale niechec Spoldzielni do drugiego notariusza moze podsunac i tak niemozliwy wniosek.
W kazdym razie ktos w jakims celu wprowadza niejasnosc. Pozornie nie wiadomo o co chodzi. I w tym momencie znow nisko i uprzejmie klania sie glupkowate, ale bardzo trafne powiedzonko: "kasa, misiu, kasa...".

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.