Lubelski sąd uznał, że nagrania z policyjnego wideorejestratora nie wystarczają, żeby stwierdzić, jak szybko jechał kierowca, któremu policja zarzuca przekroczenie prędkości.
Urządzenia te bywają często błędnie nazywane wideoradarami, tymczasem z miernikami radarowymi mają niewiele wspólnego. W pewnym uproszczeniu wideorejestrator to po prostu kamera sprzężona z prędkościomierzem auta. Na nagraniu z kamery zapisywana jest informacja o prędkości, z jaką w danym momencie porusza się policyjny pojazd.
Pomiar dowodowy polega na tym, że wyposażony w wideorejestrator pojazd ma poruszać się z taką samą prędkością, jak ścigane auto. Żeby to osiągnąć, przynajmniej na początku i na końcu odcinka pomiarowego oba auta muszą znajdować się w identycznej odległości od siebie. Problem polega jednak na tym, że wideorejestratory, których używa polska policja, nie są wyposażone w dalmierze do pomiaru tej odległości – dystans jest oceniany przez funkcjonariuszy na oko!
czwartek, 17 marca 2022
poniedziałek, 14 marca 2022
© Copyright 2024, Wszelkie prawa zastrzezone
Komentarze (0)