W żadnym. Piercing powinien robić profesjonalista jakim jest piercer. Kosmetyczki nie mają pojęcia o przekłuwaniu uszu, skoro nadal do tego używają pistoletów.
Uszy przekłuwa się w salonie piercingu sterylną, jednorazową igłą, a nie pistoletem u kosmetyczki. Po przekłuciu pistoletem powstaje rana miażdżona, gojenie jest bardzo długie, problemy nawracają (mi od kilkunastu lat), a w dodatku wielorazowych pistoletów nie da się sterylizować w autoklawie (to co innego niż zwykła dezynfekcja), więc można się zarazić np. wirusem HIV, jeśli masz pecha. Mam tylko jedno przekłucie (na 5 w sumie) robione przez piercera w salonie i to jest jedyne przekłucie, z którym nigdy nic mi się nie działo, nie leciała ropa, nie bolało, nie tworzyły się bolesne, twarde "kulki" w środku, zagoiło się szybko. Naprawdę czas wielki skończyć z tym mitem, że uszy przekłuwa się u kosmetyczki, "bo mi nic się nie stało". No to fajnie, masz szczęście, ja i kilka mi znajomych osób nie miało.
Mnie uszy przekłuła kiedyś pielęgniarka (znajoma). Było idealnie. Żadnych przykrych następstw. Zagoiły się momentalnie. Dawniej salonów "specjalnych" nie było i kobiety jakos sobie radziły. Może warto poprosić znajomą pielęgniarkę. Ona zna się na rzeczy. Pozdrawiam wszystkie pielęgniarki.
Freya widzę ,że nie masz pojęcia o aparatach jakimi dysponują kosmetyczki. Pistolety były używane przez kosmetyczki jakieś 10 lat temu. Teraz używane aparaty nie rozrywają tkanki i są sterylne i jednorazowe. No chyba, że trafisz na kiepską kosmetyczkę.
Do "iga" - jeśli używają jednorazowych to chwała im za to, przynajmniej zakażenia się uniknie. Nie zmienia to faktu, że przy szybkim przekłuwaniu kolczykiem "leczniczym" gojenie najczęściej będzie długie i bolesne. Nie mówią o dyskomforcie choćby spania z "gwoździem" w uchu ;)
To już lepiej faktycznie ta pielęgniarka.
W żadnym. Piercing powinien robić profesjonalista jakim jest piercer. Kosmetyczki nie mają pojęcia o przekłuwaniu uszu, skoro nadal do tego używają pistoletów.
Uszy przekłuwa się w salonie piercingu sterylną, jednorazową igłą, a nie pistoletem u kosmetyczki. Po przekłuciu pistoletem powstaje rana miażdżona, gojenie jest bardzo długie, problemy nawracają (mi od kilkunastu lat), a w dodatku wielorazowych pistoletów nie da się sterylizować w autoklawie (to co innego niż zwykła dezynfekcja), więc można się zarazić np. wirusem HIV, jeśli masz pecha. Mam tylko jedno przekłucie (na 5 w sumie) robione przez piercera w salonie i to jest jedyne przekłucie, z którym nigdy nic mi się nie działo, nie leciała ropa, nie bolało, nie tworzyły się bolesne, twarde "kulki" w środku, zagoiło się szybko. Naprawdę czas wielki skończyć z tym mitem, że uszy przekłuwa się u kosmetyczki, "bo mi nic się nie stało". No to fajnie, masz szczęście, ja i kilka mi znajomych osób nie miało.
FREYA widzę ze wszystkie rozumy pozjadałaś hahha
Mnie uszy przekłuła kiedyś pielęgniarka (znajoma). Było idealnie. Żadnych przykrych następstw. Zagoiły się momentalnie. Dawniej salonów "specjalnych" nie było i kobiety jakos sobie radziły. Może warto poprosić znajomą pielęgniarkę. Ona zna się na rzeczy. Pozdrawiam wszystkie pielęgniarki.
Freya widzę ,że nie masz pojęcia o aparatach jakimi dysponują kosmetyczki. Pistolety były używane przez kosmetyczki jakieś 10 lat temu. Teraz używane aparaty nie rozrywają tkanki i są sterylne i jednorazowe. No chyba, że trafisz na kiepską kosmetyczkę.
Do "ja" - owszem :) pozdrawiam.
Do "iga" - jeśli używają jednorazowych to chwała im za to, przynajmniej zakażenia się uniknie. Nie zmienia to faktu, że przy szybkim przekłuwaniu kolczykiem "leczniczym" gojenie najczęściej będzie długie i bolesne. Nie mówią o dyskomforcie choćby spania z "gwoździem" w uchu ;)
To już lepiej faktycznie ta pielęgniarka.