piątek, 29 marca 2024

Serdeczne podziękowanie

Składam serdeczne podziękowanie Panom Policjantom i Pani Weterynarz za uratowanie zycia małej sarence. Od dwóch dni sarenka błąkała się po naszej ul. 11 Listopada.W końcu wpadła do sąsiadów do ogrodu, skąd starała się wydostać ,a ze była mała nie dała rady przeskoczyć przez ogrodzenie i wydostać się. Miała pokaleczoną głowę. W końcu panom policjantom udało się złapać sarenkę. Pani weterynarz wzięła ją na ręce, panowie owinęli ją prześcieradłem, ktore dała sąsiadka. Wsadzili sarenkę do samochodu i powiezli do lasu.I tak została sarenka uratowana. Panie Komendacie Policji ma Pan wspaniałych o dużym sercu pracowników. Dziękuję.

Oby tak dalej. Super

W sobote w godz.popoludniowych tez na ul.11listopada na lakach biegala mala sarenka nadeszly 2 panie ktore codziennie spaceruja ta ulica z 5 pieskami na smyczy 6 nie mial smyczy czarnypiesek dojrzal sarenke i przy tych paniach na ich oczach zaatakowal - zagryzl. te panie niezareagowaly--I te panie opiekuja sie zwierzetami

W sobote w godz.popoludniowych tez na ul.11listopada na lakach biegala mala sarenka nadeszly 2 panie ktore codziennie spaceruja ta ulica z 5 pieskami na smyczy 6 nie mial smyczy czarnypiesek dojrzal sarenke i przy tych paniach na ich oczach zaatakowal - zagryzl. te panie niezareagowaly--I te panie opiekuja sie zwierzetami

Powyzej: faktycznie ta nasza sarenka uratowana przez Panow Policjantow miała skaleczenie na głowie myśmy sądzili ze sama sobie to zrobiła bijąc głową o siatkę. To jest wielkie draństwo tej pani z psami. Faktycznie wczoraj jak juz sarenkę złapali i wywiezli do lasu to ta osoba szła z psami ,które szły luzem i jak zwróciłam jej uwagę,ze psy nie mają smyczy to jej odpowiedż nie kwalifikuje się do druku. Panie Dzielnicowy zapraszamy po południu(po godz.18-tej) na naszą ulicę i prosimy by zrobić porządek z tą "opiekunką" zwierząt.

Skoro pani nie prowadzi psa na smyczy w obrębie miasta to może tej pani założyć smycz.Ta osobniczka powinna odpowiedzieć karnie za swój wyczyn

Te ''panie z pieskami" codziennie spacerują w parku na ulicy Strażackiej . Z całej gromady psów żaden nie jest na smyczy, biegają i zaczepiają osoby przebywające w parku a ten największy pies jest agresywny do ludzi i samochodów. Na zwrócenie uwagi te osoby reagują oburzeniem twierdząc , że te mniejsze psy nikomu krzywdy nie zrobią a ten większy nie jest ich psem, jest bezpański , tylko z nimi zawsze chodzi , one go karmią , szczepią,noszą dla niego wodę i nazywają go po imieniu. Spacerują tak całą watahą około godziny po parku i trzeba w tym czasie uważać na siebie, na dzieci na inne zwierzęta. Ktoś powinien te "panie z pieskami " nauczyć zasad korzystania z przestrzeni publicznej.

Sarenka nie została uratowana tylko skazna na śmierć. Nie poradzi sobie sama. Należało przekazać zwierzę do parku dzikich zwierząt. Weterynarz powinien sie orientować.

Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.